Forum Pacjenci substytucyjni -łączmy się! Strona Główna Pacjenci substytucyjni -łączmy się!
Polscy pacjenci substytucyjni i zwolennicy terapii w duchu Redukcji Szkód
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

zeszłam
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pacjenci substytucyjni -łączmy się! Strona Główna -> Forum użytkowników metadonu i buprenorfiny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Śro 6:45, 07 Kwi 2010    Temat postu: zeszłam

pierwotny plan miałam taki żeby schodzić z 2mg przez 10 tygodni, za każdym razem zmniejszać dawkę o 0.2, ale jestem niecierpliwa i postanowiłam wyrobić sie w miesiąc schodzic o 0.5, a ponieważ miałam objawy nieprzyjemne to stwierdziłam ze pierniczę męki miesięczne i rzucam gowno z dnia na dzień.
Czyli zeruje się.
Ostatnia moja dawka 1.5 mg była w poniedziałek.
wczoraj przelezałam w łóżku- hydroxyzyna 25, 3 * po 2 tabletki
na noc lorafen 1mg, + dwa razy ketonal, oraz rano laremid.
no i oczywiście wzięłam sobie zwolnienie.
dzisiaj jest ok, chociaż niedawno wstałam, więc może się dopiero zacznie.
napiszę jak już się to skończy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Czw 6:06, 08 Kwi 2010    Temat postu:

niestety, nie dalam rady
wracam do pierwotnego planu, czyli 10% dawki co tydzień, rozpuszczanie tabletki 2mg w wodzie i odmierzanie dokladne strzykawka (sposób amerykanski)
i jeszcze se zalatwie detox, na w razie czego. Mam nadzieję że jak zejdę np na 0,2 i pobędę jakiś czas na tej śladowej dawce to może nie będzie potrzeby, ale chcę mieć możliwość ewentualnego skorzystania z detoxu.
Odstawienie 1,5mg, co też było nową dawką poprzedni tydzień tylko a wcześniej długo długo na 2mg, okazalo się totalną katastrofą.
okazuje się że dwa lata niewiele zmieniły jeśli chodzi o skręty.
nie zaćpałam na szczęście ale już 2 dnia, załamana zadzwoniłam na swój program żeby mnie wzięli z powrotem.
i czuję się fatalnie
jakbym zawiodła cały swiat, wiem że to idiotyczne, ale tak czuję, już miałam być taka silna i zajebista a tutaj lipa kompletna, cienka jestem jak podeszwa.
no nic, mam nadzieję że to delikatne zerowanie faktycznie będzie bezbolesne jak reklamują na forum suboxonowym w USA.
Trzymajcie kciuki, a ja będę pisać na bieząco.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nanonymous dnia Czw 6:08, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wladio
moderator



Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Skąd: okolice Gdańska

PostWysłany: Czw 17:57, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Witam ! miałem napisać wczoraj ale jakoś nie miałem weny twórczej i po jednym napisanym zdaniu zrezygnowałem ! Ale wiesz co , "nanonymous" to co Ty robisz jest czymś takim jak lądowanie Amerykanów na księżycu!
Jestem na Buprenorfinie od 2 i pół roku i nawet nie planuje zerowania ! przez cały ten czas jestem na dawce 3,2 mg. dziennie i nawet jak bym chciał nie mogę zwiększyć dawki bo nie stać mnie na to ! niestety ja płacę z własnej kieszeni za każdą tabletkę !
Jeśli sama z własnej woli zerujesz się to raczej nie jesteś -"cienka jak podeszwa" - bo gdyby tak było to co ja musiałbym powiedzieć o sobie?
Kibicuje Ci w Twojej walce mimo że nie piszę często na forum i myślę że takich osób -kibicujących Ci - jest więcej !
Krótko mówiąc , robisz to co zaplanowałaś ! i bardzo dobrze ! kiedyś może i ja skorzystam z Twoich doświadczeń ! Jesteś taką osobą która brnie po pachy w śniegu nocą -[obrazowo mówiąc-pisząc]- nieraz uda Ci się zrobić kilka kroków a nieraz śnieg okazuje się tak głęboki że trzeba się cofnąć i pójść inną drogą ! dla mnie ważne jest że wo gule wybrałaś się na taką wyprawę ! bo większość wolała by nic nie robić !
Powodzenia i pozdrowionka z Wolnego Miasta Gdańska -[wolnego od programu substytucyjnego!]- Uwaga


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladio dnia Czw 17:59, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
b.
Gość






PostWysłany: Nie 15:49, 11 Kwi 2010    Temat postu:

to prawda - nanonymous robisz to,co zaplanowałas.
tylko jedna mysl sie czepnęła mnie - czy da sie zaplanowac to,jak wyjść z nałogu???!!!
- co,kiedy,ile...itp.
Bo emocji,tego jak nas ciągnąc będzie - nie wiemy.I nie zapanujemy nad tym.(na tym uzaleznienie w końcu polega..gdybysmy zaplanowac mogli ile z dnia na dzień będziemy schodzic z dawki czegokolwiek...to byłoby super!!! i to nie byłoby uzaleznienie - czyli wbrew logice,jedyne dążenie to wzięcie działki..)

Troche sie boję,że odstawianie substytutu dlatego,że tak zaplanowalismy,że tak chcemy bo mamy jakąs dużą motywacje /chęć/etc. do tego zeby ZYC BEZ TEGO,ŻYC BEZ SUBSTYTUTU
może byc zgubne.......
Zgubne,bo mam wrażenie juz pare razym,jakbys robiła to wbrew temu co czujesz,co przezywasz. Wbrew głodom fizycznym,psychicznym...

Oby sie udało...ale na jak długo sie uda??
Pytałas siebie
- czy wytrzymasz bez tabl.??.....
- czy sprostasz wymaganiom,problemom codziennym i większym...bez pomocy farmakolog....???
To jak zerowanie sie dla ...zerowania. bo "tak chcę,tak wolę,tak będzie lepiej z wielu powodów.."

Czujesz sie teraz lepiej? radzisz sobie z emocjami...nie ma chęci przygrzania.."aaa..tylko raz - nic sie nie stanie.."
Nie wiem..chyba ..Ale ja nie dałabym rady zostawic metadonu,dla każdego powodu!!
Jedyna motywacja warta tego bólu,trudności..to poczucie że MUSZE JUZ SOSTAWIC SUBSTYTUT,BO JASNO WIDZĘ,ŻE NIE JEST JUZ POTRZEBNY...
..niepotrzebny,bo zapominam - wypiłam metadon,czy nie..
- niepotrzebny jest wtedy,kiedy nie wypije i czuje sie tak samo albo lepiej..
- niepotrzebny; bo na codzień więcej minusów,a zadnych plusów..I głebokie przekonanie od dłuższego czsu,że nie ma żadnej mysli o cpaniu,o substytucie,o zyciu takim to.
Wtedy,gdyby powyższe przesłanki zaistniały,zerowanie sie byłob y tak naturalne,jak rezygnacja z cukru..bo przestał ktos lubic słodzona herbatę..
inaczej - będzie sie męczył!! i próbował wytrzymac bez tego,racjonalizował,i...w ogóle!!!
po prostu...mam obawy,nanonymous..
może okaże się,że zupełnie,w 100% sie mylę!! Będe wtedy zadowolona bardzo!!!! Wesoly Jak na razie trzymam kciuki,mimo tego,że nie rozumiem motywacji,powodów zerowania. żebym sie myliła...
Powodzenia,z serca!! b
Powrót do góry
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Pon 6:04, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Słuchajcie
ja schodzę bo się źle czuję na tym, tylko dlatego
oczywiście że fajnie by było być całkiem czystym, ale to nie jest dla mnie w sumie bardzo istotne
traktuję substytucję jak lekarstwo, więc nie robię tego jako sztuka dla sztuki
mam mnóstwo beznadziejnych objawów i to jest powodem
i ostatnio doszłam do wniosku że to nawet oczywiste bo tak naprawdę również na substytut tolerancja wzrasta, więc bycie na tym samym poziomie, a co dopiero zmniejszanie dawki to jest bycie na pewnego rodzaju skręcie, ok jest to skręt delikatny, ale jak widać dla mne wystarczająco ciężki by nie móc cieszyć się swoim życiem, które obiektywnie patrząc jest super.
i nie jest to jakiś mój wymysł, powteirdziłam to u lekarzy.
tak więc dla mnie nie ma wyjścia
ja muszę z tego zejść żeby móc normalnie,radośnie żyć
poza tym B. ja nie planuję zejścia i bycia bez farmakologii, ja tylko zmieniam środek na nalorex, który znam od lat i zawsze się czułam na nim najlepiej.
zamierzam go brać conajmniej rok, ale jesli uznam (po konsultacjach) ze chce go brać dłużej to będę go brać i 5 lat.
tak to wygląda.
na razie jestem w dupie totalnej po moim wyskoku, ledwo funkcjonuję, znowu poszłam na wagary w ten weekedn, więc jeśli w tym tygodniu dawka mi się nie unormuje, to być moze będę ją nawet podnosić, i zacznę schodzenie za jakiś czas znowu.
także spokojnie
po pierwsze nie zamierzam już szaleć.
po drugie nie zostanę bez niczego--> nalorex
po trzecie zeruję się bo musze, a nie dlatego że uważam że to jakiś szczytny cel jest.
dziękuję Wam za nieustające wsparcie, to dla mnie dużo znaczy.
mam ciężki czas, jeszcze nie doszłam do siebie.
tak więc teraz postanowiłam, że optymalny plan to 10% tygodniowo, ale nie jeśli będą objawy, muszę to zrobić bezobjawowo, mam za dużo na głowie żeby tak się wyłączać z życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 17:42, 16 Kwi 2010    Temat postu: ad.postu AN.

Racja..gupia jestem..Mruga
zapomniałam,że tak źle sie czułas na metadonie,i innch ,niektórych s.
Kiedys jak miałam duzy" zjazd zdrowotny" ,wylądowałam na oddziale detox(choc byłam na metadonie rok około) I tam dr znający sie na rzeczy powiedział na obchodzie,że cyt: "może byc tak,że pani nie toleruje metadonu...Rzadko to sie zdarza,ale bywaja takie sytuacje..." Nie mam argumentów,by mu nie wierzyć..To zatem daje mi odp.na pytanie,które we mnie sie zrodziło - po co zerowac sie niepewnie sie czując??..tak szybko..przemyslane to??...etc.
Chyba rozumiesz teraz moje ..niezrozumienie..Wesoly
Nic gorszego,jak czuc sie zle po lekach - nielogiczne jednym słowem..
Na nalorexie sie nie znam. Wiem tylko,że wszelkie blokery na opiatowców nie sa często stosowane.A nawet b.rzadko sie to stosuje. (ze źródeł różnych,m.inn lekarskich słyszane sporo razy)
Blokery sa dobre dla uzaleznien od "pobudzaczy",od tych ..nowych narkotyków. Dla innej juz generacji ludzi..(nie zapomnę,jak to stara ekipa detoksu ..chwaliła czasy,kiedy odtruwali sie prawie wyłącznie userzy "kompotu",rzadko heroiny. Politoksykomanie w latach 80/90 były b.częste.)
Wtedy cały personel zrozumiał..że zupełnie inne pokolenie zaczyna sie uzalezniać; inny świat :..nie ma o czym pogadac nawet..no futere! - i tyle..Why? bo k...! nie,i koniec! I.. nic nie ma sensu..Zero pracy,zero myslenia,zero wszystkiego..)
nikogo nie chce urazić,wybaczcie. To refleksje jedynie,demokracja wypowiedzi

O tolerancji metadonu wspomniałaś. jak widze po sobie,i paru człekach,których to znam lepiej ; to NIC O TYM,ŻE WZROSŁA TOLERANCJA - NIE SŁYSZAŁAM.
ja pije prawie 6 lat,najw.to było 120 ml. Ostatecznie po kilku różnych zmianach,z różnych powodów,juz 3 lata pije taka sama ilość i nie ma nic takiego jak tolerancja rosnąca.
Z tym,że każdy inaczej reaguje.....

Jesli jakos nie mysle o zerowaniu, i teraz jest czas kiedy moge myśleć b.logicznie,jasno postrzegam,widzę,odczuwam..Nikt nie powiedział,że widac jakbym cokolwiek zazywała. To tez duzo świadczy..
Dlatego nadal myślę,że jest to sprawa bardzo osobnicza. jedni bez metadonu nie będa juz funkcjonować tzw.normalnie - inni zas potrzebuja kilka lat,czasu jakiegoś;i nawet chcą wyzerowac się,bo...nie ma powodów żeby pic to dalej.
Albo tak jak Ty,AN. suma sumarum wychodzi im na to,że lepiej jest bez substytutu,że życie śa w stanie przezywac bez metadonu/innych subst.

Pozdrawiam. b
Powrót do góry
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Wto 5:15, 08 Cze 2010    Temat postu:

No więc niestety ale schodze wciąż, bardzo powoli
na forum amerykańskim jest taka metoda
bierze się tabletkę 2mg, rozpuszcza zeby można było zrobić dokładną-małą redukcję
tak więc rozpuszczam 2mg w strzkawce 5ml, i redukuję
na razie udało mi się zredukować 25%, schodzę bardzo malutko co jakiś czas, teraz chciałabym wykonać plan 1/20 co 5 dni, albo 7 dni, czyli bardzo,bardzo powoli, plus ewentualnie zatrzymać się jak będzie za ciężko.
a psychicznie jest trudno to zrobić to emocje wariują całkowicie.
no ale tak jak pisze, powoli, nawet wolniej, ale do przodu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wladio
moderator



Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Skąd: okolice Gdańska

PostWysłany: Wto 20:56, 08 Cze 2010    Temat postu:

Witam ! wiesz "nanonymous" ja akurat jestem na dawce śmiesznej od 3 lat biorę 8 tabletek "bunondolu" dziennie 0,4mg. to jesttt yyy chyba 3.2 mg. ale jakoś nie wyobrażam sobie nie brania tych moich tabletek ! mimo że przestałem odczuwać cokolwiek chyba z pół roku temu ! Przyznam że kibicuję Ci od jakiegoś czasu ! może kiedyś i ja do tego dorosnę ? ! Ale to co opisujesz jest naprawdę bezcenne ! kontynuuj proszę ! może ktoś weżmie przykład z Ciebie?
Pozdrowionka dla wszystkich z zimnego Gdańska Uwaga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Śro 5:24, 09 Cze 2010    Temat postu:

Dzieki!

Wiesz, ale to niesamowite, wiele razy czułam w życiu że uzależnienie od heroiny jest w moim przypadku jakimś kolosalnym nieporozumieniem.
Głównie z powodu jej zamulającego charakteru- srodki pobudzające to już inna historia.
No i w ciągu tych dwóch lat, najpierw na metadonie, teraz od 9 miesiecy suboxone, udało mi sie poukładać moje życie na tyle, że czuję całą sobą że nie jest mi to potrzebne, że wręcz przeszkadza.
Miałam taki przebłysk jeszcze jakiś czas temu- a może by tak dzisiaj...
pójść na wagary, ale doszłam do wniosku, że po co?
jeden dzień?
jeden dzień to za mało, jeśli wogóle to cały czas, a cały czas już nie da rady, więc nie, dzięki bardzo i to mnie doprowadziło do przekonania że tamten czas się skończył już.
Liczę się z tym, że to może taki etap w moim życiu, i że demony jeszcze kiedyś mogą mnie dopaść, ale jakoś się tego już tak bardzo nie obawiam.

Ty bierzesz bunandol, ja też bym brała, ale niestety ta zamuła której jestem świadoma mnie dobija, brak entuzjazmu i radości życia której zawsze miałam pod dostatkiem (w okresach abstynencji), zubaża moje życie.

Dla mnie czas wyjść z gniazda i spróbować polecieć wysoko, na własnych skrzydłach.
Wierzę głęboko że bez tych syntetycznych opiatów moje życie nabierze blasku.
Będę na bierząco pisać jak to wygląda i jeszcze raz dziękuję za wsparcie.


btw. kazali nam podpisać że nie będziemy prowadzić samochodu po metce, tzn że wiemy że to środek odurzający etc, mnie to niby nie dotyczy bo na bupro testów nie mają, ale jakie to kurewstwo, żeby ludziom, którzy walczą o swoje życie- mają samochód- czyli najczęściej pracują i się im jakoś powodzi, kłody pod nogi rzucać.
NIgdzie tak nie jest, tylko w tym naszym "chrześcijańskim" Kraju Kwitnącego Buraka.

NIECH ŻYJĄ STATYSTYKI POLICYJNE.

ps. moja sprawa została umorzona, a sędzia był oburzony że się marnuje pieniądze podatników na takie bzdury.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Sob 6:48, 12 Cze 2010    Temat postu:

Beta, piszesz że tolerancja nie wzrasta
wyobraź sobie że ja konsultuje co śmielsze moje teorie z lekarzami na programie
i oczywiście że wzrasta
i są na to dowody
dlatego właśnie większość ludzi na programie mówi że metadon zabrał im radość życia i że są smutni i bez energii
to chyba logiczne!
będąc na tej samej dawce, jesteś tak jakby na mini-mini-mini skręcie, a tym bardziej jak schodzisz
I oczywiście że nikt o tym nie mówi
to polityczna poprawność i zresztą większość osób które są u nas na programach, są niestety już tak spacyfikowane, że godzą się na wszystko, najwyżej piją, albo doćpywują się.
zresztą po co mieliby mówić o tym? żeby zaczęto się dopominać większej ilości, wiadomo że to trucizna i bardzo niebezpieczny syntetyk, tak samo jak papierosy, leki itd
ja uważam że metadon jest super-wynalazkiem, ale nie ma róży bez kolców
i nie wolno zapominać o tym, bo jesli zapomnisz, to znowu jakieś bagienko zakłamane-cpuńskie się lansuje.
Mam spore porównanie, jak się czułam bez tego a jak się czuję z tym, mimo że mam super fajne życie, to od kiedy jestem na programie wogóle się nie śmieję, natomiast jak dawka była ustalana, jak czułam działanie jeszcze to oczywiście było fajnie.
potem jak się przyzwyczaiłam do dawki to koniec z dobrym humorem od rana.
no to chyba nie trzeba długo myśleć.
zresztą dlaczego miałoby tolerancji nie być?
jeśli wprowadzasz do organizmu toksyczną substancję to organizm musi się nauczyć równoważyć jej działanie- to jest właśnie zjawisko tolerancji.
jak zrównoważy-wtedy zaczynasz czuć się normalnie- a potem trochę poniżej normy.
Być może Ty nie masz takiego efektu, ale jak już wspomniałam, większość ludzi nie jest zbyt optymistyczna kiedy wiele lat na programie, wiadomo możnaby powiedzieć nic ze sobą nie robią etc
no to ja jestem z kolei przykładem osoby która robi wszystko dosłownie żeby się czuć lepiej i co?
i wielkie g....
dlatego schodzenie jest sensowne
a oszukiwanie się jest bezsensu, zawsze i wszędzie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
b
Gość






PostWysłany: Sob 14:31, 12 Cze 2010    Temat postu:

Wiesz,an.
Ja pisząć cos o metadonie,czy czyms innym waznym - patrzę czasem tylko na to jak ja to odbieram,jak na mnie działa metadon pisałam /i teraz pisze też o tym,jak działa na mnie...

Nie pytałam specjalnie żeby sie dowiedzieć,cos mi chodzi po głowie że opienie sa różne,że ciągle zbyt mało zbadany,etc.Tyle co wiem ze strony nauki o metadonie i oddziaływaniu.
I to - że jest to bardzo jednostkowa reakcja organizmu,praktycznie każdy może inaczej odczuwać.
Tak samo zerowanie się.

Nie oszukuje siebie od kilku lat(pewnie,sa momenty kiedy widzę,żę cos chciałoby sie ztarym zwyczajem zakręcic...ale kiedy doświadczyłam zycia bez towarzyszącego lęku,bo kłamswo,bo grzanie,bo kogos sie oszukało,cos xle zrobiło...cały świat uzaleznionych..rozumiesz..
Jak znam i porównałam te dwa światywe mnie. To jakie zycie było - jakie mam teraz,widze że nawet nie mam ochoty ani nikogo oszukiwac,ani siebie...
Nie warto,ża krótkie życie,zbyt niewiadome..

Stąd moje posty sa dla wielu tak wkurzające. na zasadzie - uderz w stół,nożyce sie odezwą..
I inna sprawa - wielu z nas,uczestników programów,nadal zycje w zakłamaniu,bo nie idzie inaczej zyc,kiedy pijąc metadon prowadzi sie jeszcze drugie życie:
- życie z przekrętami,dopalaniem,braniem innych narkotyków,często czy rzadziej,niewazne!!
Mając taki świat wokół siebie,żeby to jakoś zracjonalizować,każdy będzie walczył jak lew,o to że w tym podwójnym zyciu...podwójności nie ma bo....
(i tu 100 teorii na 100 osób,dlaczego maja racje,żę to co robia jest OK,a tylko inni błędy popwełniaja,nie "ja")

Dla mnie wykłócanie sie o swoje,czy chęć udowodnienia swojej racji nie istnieje.
Z forum moge czerpac tylko przykłady różnego zachowania w pewnych sytuacjach,możę to byc ciekawe w tym,co jest moim zainteresowaniem. Pokazuje tez to,co sama przeszłam.Różne etapy.

I nie będe Cie nakłaniac do uwierzenia mi,żę ja nie widze u siebie tolerancji na metadon (co zdziwiło mnie,i nadal dziwi.I nie wiem czy nie zmienie zdania - jesli zmienia sie fakty!!)
Wiem ,że teraz obnizyłam sobie o troszkę,chcąc sprawdzić jak to odczuję,czy pewne rzeczy zmienia sie czy nie.
Nadal jestem radosna(czego nie było pod koniec grzania już,przez ostatnie lata cpania w ogóle smutek i złość/agresja )
A od paru lat,po pewnym przełomie,zaczęło sie zmieniac cos w moim życiu,w jego jakości ogólnie. bardzo na plus.
(na plus ,po roku bardzo w dół poleciało wszystko - samopoczucie też; i po tym dole coraz lepiej tylko)
Tak wygląda moje zycie na metadonie na dzisiaj - jak będzie za miesiąć,nie wiem...Ani nikt mi nie powie tego jak będzie!!Wesoly

Po roku metadonu wykłucałam sie z doktor,że MUSI ROSNĄĆ TOLERANCJA NA METADONIE - TO PRZECIEŻ TAK JAK NARKOTYK!!
Dlatego nawet sama zdziwiona jestem stanem faktycznym który zaistniał..Wesoly Sama sobie musiałam powiedzieć,że nie mam racji(przynajmniej w moim przypadku,i w kilku,które znam.Innych wypowiedzi nie badałam..)

Napisałam juz o tym,co poruszasz - o oszukiwaniu siebie i nie przyznawaniu sie do tego...
jesli o to chodzi - to jesli zechcesz mi zaufac na kredyt,jak to sie mówi - nie oszukuje siebie.Poznałam,że nie ma to ani sensu,ani nic pozytywnego z tego nie ma.Tylko minusy sami na siebie ściągamy.na swoje zycie. Nasza radość z dnia codziennego zostaje wtedy pochrzaniona,cos dusi w środku,nie ma poczucia"JESTEM WOLNA/WOLNY"
..JEDNYM SŁOWEM UZNAŁAM PO DŁUGIM PROCESIE WALKI ŚWIADOMEJ CZY NIE;ŻE NIE MA SENSU UDAWANIE PRZED SOBA CZEGOKOLWIEK.
To nie jest przypadłość tylko nasza,ćpunów.To jest ludzka śłabość - albo siła,korzystanie z wolej woli,zalezy...Mruga

Reasumując-
na dziś,z całą odpowiedzialnościa mogę stwierdzić,że w moim przypadku nie ma czegos takiego jak rosnąca tolerancja na metadon-chęć wypoicia więcej,potrzeba żeby miec więćej,bo dopiero wtedy nastrój,samopoczucie będzie OK.
(zważ i na to,że na nastrój,na stan ducha ogólnie,radość,na emocje nie ma wpływiu najwazniejszego nic z zewnątrz!! Ale to co mamy biologicznie w sobie juz zawarte,w mózgu,w organiżmie naszym)..
"normalnie" to dobry nastrój jest wypadkowa tylko wielu czynników.Tak samo i u nas,nie zalezy TYLKO OD METADONU to,jak sie czujesz fizycznie i psychicznie.
metadon reguluje chęć zazycia narkotyku - nie reguluje zas całośći naszego zycia!!!
Chocby weź...zakochanie. Tak zmieni twój stan psychiczny,żę funkconowac zaczynamy jak osoby "pod wpływem",co zostało potwierdzone naukowo i b.dobrze zbadane.
Dopiero do tego (czy do innych emocji,które przezywamy) dodac metadon - i będzie taki stan samopoczucia,nawet stan fizyczny inaczej odczuwamy w momentach kiedy cos nas pozytywnie nakręca - a inaczej kiedy negatywnie.

Tez jak ktos nastawi się,że musi pic coraz więcej metadonu bo będzie na pół głodzie,czy na skręcie - to i tak może być ..
Ta "samospełniająca sie przepowiednia" wiesz jaka ma siłę?!

Jesli ja np.mało mam kontaktu,raczej b.rzadko rozmawiam w ogóle o metadonie z innymi userami - nie nastawiałam sie ani w jedna stronę - ani w drugą.
W przeciwieństwie do większośći - nie miałam pojęcia czym jest metadon,jak wygląda,ile sie go pije,jak długo..NIC!
Nagle,w ciągu 2 czy 3 m-cy i słowo metadon,wyjaśniono mi co to jest i po co to dla mnie.Detox.I na Program bezpośrednio.
Nastawiłam sie b.pozytywnie,że "w końcu poczuje sie lepiej niz teraz"

Mimo póxniejszego zwątpienia,żę to przez tolerancję czuje sie gorzej - wszystko wróciło do normy kiedy minęło pare m-cy od ostatniej szklanki piwa...
nic nie biorąc ponad to co jest od lekarza,i metadon doskonale sie sprawdza....
metadon - to chemia...jakby nie było ma duży negatywny wpływ na nasze zdrowie - i tu trzeba wręcz dobrze "wyrabiać sie między przeszkodami"żeby było dobrze,i nie zaszkodzic jednoczesnie.
Teraz rano czuje sie "normalnie",nie ma żadnych skrętów. Ale gdybym nie wypiła swojej dawki do 11,juz mnie zaczyna nosić. Była taka konieczność,i zdąrzyłam niestety odczuc jaki to podły stan,poczucie braku metadonu.
To tyle czym chciałam sie podzielić. Dodam jeszcze,że wiem jak duzo znaczy kilka lat abstynencji od każdego rodzaju narkotyków,nie dzieląc ich nawet.I wiem jak bardzo,ale to bardzo mocno zmienia działanie metadonu zwykły..alkohol,piwo;które jest pite przez pacjentów programów niestety często...I piwo zaburza bardzo i samopoczucie,i ...w ogóle!! Rozwala organizm - takie sa moje doświadczenia..Wesoly

Pozdrawiam!! b
Powrót do góry
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Sob 6:57, 26 Cze 2010    Temat postu:

Sukcesik!
Biorę już tylko 1mg, czyli pół tabletki, nadal to rozpuszczam i biore w dwóch dawkach czyli 0.5 i 0.5
Mam lekkie problemy ze snem, ktore rozwiazują nawet tabletki ziołowe--niesamowite bo oczywiscie kiedys zupełnie na mnie nie działały.
Po za tym jestem zmeczona i apatyczna
ale to caly czas, to wlasnie substytucja tak na mnie dziala, jestem tego pewna na 100%, tak jak hera która wycina wszystkie uczucia- te nieprzyjemne jak lęk, ale rowiez te przyjemne.
stad brak energii, bo jak wszystko jest wytlumione to trudno mieć energię.
Ale powoli powoli, może wrzesień, może listopad i będzie KONIEC KONIEC TRALALALAL
nie mogę się doczekać, bo jestem pewna że moje życia nabierze znowu rozpędu i znowu będę się wygłupiać z moim Synkiem, a nie jak teraz od 2 lat się nie usmiecham wcale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BO_BIG
staly element



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: ŁÓDŹ

PostWysłany: Nie 19:08, 27 Cze 2010    Temat postu:

A Bear

.... Nano, bardzo się cieszę z Twoich sukcesów i niezachwianego optymizmu. Powiem jedno mimo, że pewnie narażę się na kolejne "oceny" i "diagnozy" związane z moją osobą... Dotąd siedziałem cichutko w tym temacie, bo chciałem byś bez presji, generalizowania, bez wymuszonego obiektywizmu, swobodnie i subiektywnie opowiadała o swojej "małej wojence" z uzależnieniem, substytucją, presją otoczenia i własną niemocą. O swoich planach, marzeniach i dążeniach... O wszystkich przeciwnościach, małych klęskach i małych zwycięstwach, których zaznałaś, a które składają się na sumę doświadczeń nie podlegających negacji, nie wymyślonych, a przeżytych każdym, niełatwym dniem. Jesteś doskonałym przykładem na to, że potencjał, możliwości i moc, tkwią w nas samych. Na to, ze każda próba ogarnięcia nas samych, uporania się z wypiętrzonym, niby pionowa ściana problemem, podjęcie decyzji i konsekwentne wytrwanie w niej, a w końcu poradzenie sobie z przeciwnościami, leży w zasięgu nas wszystkich i wiąże się z koniecznością zrozumienia, czym jest nasz problem, jakie niesie za sobą implikacje, ile czasu i sił, zdrowia trzeba poświecić, by sobie to wszystko poukładać, pojąć swoją rolę i możliwości w jego pokonaniu. Dotrzeć do ukrytych w nas samych możliwości, poznać wartości, które potrafią nas napędzać, zrozumieć ile od nas samych zależy i w czym, gdzie możemy odnaleźć zasoby siły i determinacji, które pozwolą nam na realizację swoich zamierzeń. Pokazałaś, jak ważne jest świadome uczestniczenie w procesie leczenia, korzystanie na własnych warunkach z informacji, rad i oferowanej pomocy. Zwykliśmy bezkrytycznie oddawać się w ręce terapeutów, zakładając ich doświadczenie, wiedzę, umiejętności, w końcu spolegliwość i uczciwość, licząc na to, że bez naszego udziału, kierunkując naszym patrzeniem, postępowaniem, decydując o ilości i rodzaju stosowanych specyfików (lub ich braku), o sposobie i stylu oddziaływania, oraz o kształtowaniu naszej samooceny i postrzegania naszego miejsca w społeczności, naszej w niej roli, doprowadzą do wyleczenia. Nic bardziej mylnego, bo wszystkie narzucone nam uwarunkowania, zaszczepione poglądy, uszeregowanie w społecznej hierarchii, skutkują jedynie na krótką metę. Brak naszego udziału, zrozumienia i przyzwolenia, brak współdziałania i współdecydowania o własnym leczeniu, brak świadomej akceptacji wyznaczonej roli i miejsca w społeczeństwie powoduje, że prędzej czy później życie, czas, otoczenie weryfikują te "przyjęte na wiarę" ustalenia i stawiają nas nagich i bezbronnych, przed wszystkimi tymi problemami, od których chcieliśmy uciec, a które wcześniej doprowadziły nas do sytuacji, w której czuliśmy się zagubieni i która skłoniła nas do szukania i przyjęcia takiej pomocy. Jednak taka "pomoc" jest w gruncie rzeczy "niedźwiedzią przysługą". Chronieni, byliśmy bezpieczni. Pozostawienie samym sobie, tracimy poczucie tego "bezpieczeństwa". To tak, jakbyśmy w kłopotach zwrócili się o ochronę do wyspecjalizowanej instytucji i korzystali przez pewien, określony czas z takiej opieki. Nie uczymy się bronić, radzić w stresie, przewidywać. Nie poznajemy tych "sztuk walki", dzięki którym chronią nas fachowcy. Kiedy czas ochrony się kończy i zostajemy sami, stajemy bezbronni i bezradni przed swoim "czarnym ludem". Ponownie wpadamy w kłopoty.
Nano pokazuje, że można i trzeba inaczej. Uczestniczy i współdecyduje. Stara się analizować i rozumieć. Szuka przyczyn i ich konsekwencji, oraz rozgląda się za sposobami zaradzenia im, innych dróg, innych możliwości. Uczy się "sztuki walki" ze swoimi problemami, by zawsze samej sobie poradzić. Ustanawia sobie hierarchię wartości, które chce kultywować i bronić. Które w efekcie dodadzą jej siły i determinacji, by sprostać wyzwaniu, zagrożeniu, by je obronić. Nie rzuca się "z motyką na słońce", ale ostrożnie bada teren, rozpoznaje siły "przeciwnika", jego słabe punkty i dokładnie szacuje swoje siły i możliwości, w kontekście swoich zamiarów i wyznaczonych celów. Potrafi manewrować, wycofać się, kiedy widzi, że nie tędy droga. Korzysta z wszelkich możliwości, z oferowanej pomocy, wskazanych dróg... Ale myśli przy tym w swoim rytmie, nie tracąc przy tym z oczu własnych, nie narzuconych celów.
Uważam, że jest to jeden z najwartościowszych wątków na tym forum. Niesie w sobie wiele informacji, doświadczeń, wniosków z nich wysnuwanych... Ma w sobie olbrzymią wartość edukacyjną. Pokazuje jak można i że można, korzystając z tych doświadczeń, jak z "recepty", ustalić sobie własny sposób na leczenie, własną wizję swego miejsca na ziemi i nauczyć się, jak walczyć ze swoim przeciwnikiem, by mieć szansę na wygraną.
Jestem dziwnie spokojne Nano, że wyjdziesz z tego zwycięska i w końcu odzyskasz zagubioną radość, dopniesz wyznaczonych celów i zaczniesz kreować i realizować marzenia. Powodzenia Ok!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Pon 4:47, 28 Cze 2010    Temat postu:

Dziękuję
to naprawdę bardzo budujące co piszesz BO_BIG

W tym tygodniu (chyba w tym) w Przekroju artykuł o narkomanii/substytucji? dokładnie nie wiem ale chyba właśnie o sybstytucji bardziej.

Słuchajcie, mój terapeuta (wreszcie jakiś sensowny typ) doprowadził mnie do składu i ładu.
WCzoraj na uczelni byłam po prostu Hitem z Listy Radia Zet.
Weszłam i powiedziałam, co myślę o stopniach i jakiego stopnia ja sobie zyczę, i dlaczego, i byłam tak pewna siebie że przeforsowałam swój punkt widzenia.
To jest niesamowite.
Bo zaczęłam ćpać między innymi z powodu mojej chorobliwej nieśmiałości, braku asertywności, pewności siebie, ciagłego lęku przed oceną.
Potem lata ośrodków mnie tak zinstytucjonalizowało, że już wogóle się bałam wszystkiego.
A jak się pojawił mój Syn, a ja znowu nie dałam rady- to już czułam że nawet nie zasługuję na miano czlowieka, potem jeszcze ten rozwód.
I stałam się w końcu cieniem samej siebie, cieniem tej nieśmiałej dziewczynki z nadwagą, i każdy terapeuta który mówiąc "rób jak uważasz" robił to z podświadomym przekąsem, tylko mnie utwierdzał w tej roli, że ja bez terapii to wogóle będę zerem.
Aż w koncu spotkałam tego człowieka.
Który mówi rób co chcesz, ale nie z tym pseudohumanistycznym przekąsem w domyśle. Który oznacza rób co chcesz, ale spierdolisz jeśli się mnie nie posłuchasz.
Nie
On mówi zrobisz A, lub zrobisz B, najwyżej się potkniesz, cóż to!
Tyle razy się potykałaś i dałaś radę wstać, jesteś silna i mądra i dojrzała, nie musisz się już bać, Ty sama wiesz co masz robić.
Długo by opowiadać.
Ale wczoraj pierwszy raz, w szkole, czyli miejscu gdzie moja pewność siebie pierzchała zawsze- gdzie ja ćpunka- nie-człowiek na studiach, opóźniona tyle lat, ja się nie nadaję itd, zachowałam się tak jak zawsze chciałam się zachowywać.
Jestem bardzo szczęśliwa!
Wróciłam, nie jestem już przestraszona- przynajmniej nie cały czas.
Mam nadzieję że za parę lat też będę mogła komuś pomóc w ten sposób.
Bo nie wszyscy narkomani to jacyś psychopaci których trzeba łamać, dużo osób to pisklaki które wypadły z gniazda i trzeba im tylko skrzydła poskładać a polecą hen, daleko.

Jeszcze raz dzieki Bo-Big, i będę oczywiście na bierząco wszystko, również jak juz zejdę i zacznę ten nalorex,
trzymajcie się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BO_BIG
staly element



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: ŁÓDŹ

PostWysłany: Pią 0:03, 02 Lip 2010    Temat postu:

..... tak, w "Przekroju" jest artykuł o substytucji, lub jej braku w Gdańsku. Jest tam wypowiedź kilkoro z naszych znajomych, w tym Wladia....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
b
Gość






PostWysłany: Pon 16:49, 05 Lip 2010    Temat postu: weryfikacja :co to jest terapia

Swietnie,że sobie radzisz,nanonymus!!Wesoly
jestes silna,ale głównie wiesz czego chcesz,takie mam wrazenie,że to daje ci siłę..

I nie dajesz sie wpędzac w tłum owiec..
wybierasz swój'śwrodek"
- sama decydujesz o sobie,
- ale tez nie odrzucasz pomocy
Głównie chce sie odnieśc do pomocy całego procesu leczenia - mądrego leczenia,nie bycia w ośrodku.
Ale ,dokładnie i tak jak jest w tym przypadku,jak sama piszesz - trafiłas na super faceta - terapeutę.

Uczyc sie musimy od innych,nie ma innej drogi..
z pustego i Salomon nie naleje..Wesoly
A uczyc możę ktos,czy czyjas postawea,czy..dużo tego.
Ciesze sie też,że tak jak sama to odczułam i przeszłam: doceniasz to jak może pomóc terapia mądra,mądrego-dobrego w tej dziedzinie terapeuty.

Sami z siebie czasem za duzo siły,czy chęci nie wycisniemy.. Nie zrobimy zbyt duzo licząc tylko na siebie..i swój nałóg.Z dnia na dzień więcej możemy na siebie liczyć,ufac sobie,swoim instuicjom,etc.
Tylko jest moment,kiedy każdy raczej mówi,że "sam bym sobie nie poradził'..I to dotyczy każdej osoby,nie tylko nas.

Nie moge słyszec dlatego opinii o tym,jak to
......pod przykryciem,czy ochroną,terapeuta mówi jak mamy postapic,co robić,i po tym wszystkim wychodza po terapii ludzie z "zaszczepionym czyims schematem myslenia,cudzymi wartośćiami,i .."inne głupoty..

Uważam,że jesli nie ma sprawdzonych w autopsji doświadczeń z psychoterapii - nie mozna tak wypaczonego obrazu terapii przedstawiac...!!!! Poniewaz czyni to duzo szkody dla tych,co jeszcze nie mieli stycznośći z drugą,równie wazną/może wazniejsza na długa metę częsciąleczenia substytucyjnego:
- takim jest psychoterapia własnie.
O tym jakie to wazne powiedziano,napisano..A dalej,po długich nieobecnościach często czytam to samo .przez tego samego autora pisane.
Nie szukam tu spisku na terapeutów skierowanego(choc przeczuwam,może sie myle oczywiście - że pod tym tkwi głęboki żal,czy zranienie,czy złość na kogos z tej grupy zawodowej)
Ale czy to upowaznia do dalekosięznych - pustych i nieprawdziwych wniosków??
Uważam,że nie.
I to,jak duzo możę zrobic dla nas terapia,piszesz tez,nanonymus:)
osobiście - w tym,że sa jeszcze mądrzy terapeuci zgadzam sie z Tobą.Miałas szczęście trafic na takiego po innych,niemiłych incydentach.
Ja może wczesniej trafiłam na takiego.Doceniam to,i wiem ile mi to dało.pewność siebie,i zmiane z osoby milczącej,zamkniętej w sobie,co by najchętniej schowała sie w kąt...Wesoly w człowieka znającego swoja wartość.
W bete taka,jak teraz. Ze nieważne co ktos tam napisze nie znając mnie,nic nie wiedząc o mnie,z fantazji korzystając tylko.
Nauczyłam sie na programie,że narkomanii nie wstydzę sie,bo nie ma powodu.Szczerze moge mówic co myslę,nawet kiedy wszyscy będa przeciw. A wiedze o zyciu - o wszystkim,doświadczenia ,sprawy wazne i mniej wazne zdobywa sie nie jedynie na siebie patrząć,ale na siebie + to,co inni mówią + świeże na to spojrzenie z dystansu..I dopiero swoje zdanie sie wyrabia.
że terapia =życie pod kloszem,ktos za nas podejmuje decyzje -
największa głupota jaka słysze niby powtarzający sie rytm. Warto czasem zmodyfikowac swoje poglądy,naprawdę!!
A możę trzeba tylko przeczytać,czy zapytac co to jest terapia dla narkomana prowadzona..?I wystarczy.
Ze daje cos pozytywnego - widac na w/w przykladzie!!
Co cieszy niezmiernie,taka świadomośc siebie jaka masz,nanon.!!!Super,i tyle. Trzymaj sie! b.
Powrót do góry
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Wto 5:23, 20 Lip 2010    Temat postu:

zeszłam z 0.5mg (dwa razy dziennie) do 0.4 dwa razy dziennie.
Trochę problemy z zaśnięciem i jakieś histeryczne akcje, aczkolwiek mogą być związane z zawirowaniami osobistymi, plus kilka razy wypiłam piwo i obawiam się że to nie pomaga jednak,
tzn jak piję 1-2 piwa, raz, max dwa razy w miesiącu to jest ok, ale tak jak teraz piłam te 2 piwa trzy wieczory z rzędu to niestety osłabia mi psychikę- dlatego z tym koniec, nie jest mi to zupelnie potrzebne do szczęścia a siły potrzebuję jak nigdy dotąd.
Myślę ze zakończę we wrześniu, spieszy mi się, bo liczę na poprawę swojego stanu, choć pewnie nie od razu, myślę że początek(już bez subo) może być nawet gorszy.
Ale wtedy zarzucam nalorex i się nie przejmuję, on blokuje ale też stymuluje te receptory więc nie będę zupełnie bez niczego.
Spieszy mi się też, bo jakby nie patrzeć to 2 lata przymowania opiatów, nie ważne że syntetycznych- a raczej to jeszcze gorzej, pocieszam się że minimalne dawki.
Mój organizm to czuje- muszę ciągle łykać magnez- inaczej skurcze, i witaminę b- bo mi się zajady robią, mam też łupież, coś czego nie miałam NIGDY.
No i jeszcze znowu gorzej z jedzeniem- schodzenie wiąże się dla mnie z ogromnym łaknieniem słodyczy, no ale powiedzmy że staram się sobie dawać dyspensę, choć z żalem pożegnałam się z ostatnio dopiero odzyskaną figurą...
ech, chcę żeby to się skończyło-
ta wieczna chuśtawka nastrojów--- zmienne dawki
i ciągłe zastanawianie się- co z ta depresją moją, czy to od tego, czy nie?
chcę mieć jasność i pewność.

UDANYCH WAKACJI

(na programie poszli mi niewiarygodnie na rękę, teraz kiedy już ostatecznie schodzę, więc powtarzam, u mnie jeśli się jest w porządku-wszystko można załatwić-(rzadsze przychodzenie)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Sob 13:00, 07 Sie 2010    Temat postu:

uzupełniam
coś pokićkałam
biorę teraz 5 i 3(kresek)- rozpuszczając 2mg w strzykawce 5- czyli 25 kresek
nie chce mi się tego przeliczać, wybaczcie.
słabo się czuję
nie jakoś fatalnie, nie mam głodów ani ciśnień,tylko takie osłabienie, brak energii, entuzjazmu-no ale to u mnie standard od kiedy jestem na tych syntetykach, a wcześniej na opiatach też tak było w ostatnich okresach.
najchętniej bym tylko spała i jadła- ale oczywiście walczę z tym- nie mogę sobie na to pozwolić- praca+dziecko-sezon wakacyjny powstrzymuje mnie przed obżarstwem.
tak więc wolno to idzie, mam nadzieję schodzić kreskę na 10 dni, to by mi zostały dwa miesiące- no ale to są założenie których być może nie uda mi się wypełnić, może będę musiała się powstrzymać.
są też pozytywy- choć po nieprzespanej nocy i chodzeniu jakby mnie ktoś kijem obił nie chcę mi się o nich pisać, ale napiszę

trzymajcie się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Wto 7:18, 10 Sie 2010    Temat postu: WAZNE PYTANIE DO WAS

4 i 3 kreski- wymiękam totalnie, muszę się cofnać znowu na 5 i 3
przewód pokarmowy zwariował, nie mogę spać
i nawet miałam z rana bóle mięsni i krzyża
także z tym ze tak się łatwo z tego schodzi niby
to sorry ale dużaaa przesada, przynajmniej moja wersja Cpuna- czyli histeryczna i jeśli chodzi o skręty najlzejsze to jestem mięczakiem totalnym.
o tyle dobrze że jak mi mózg zaczął w dziwne rejony się wybierać, i myśli zaczęły zbaczać w kierunku manowców, to się szybko zreflektowałam i powiedziałam stop, wzięłam lek i zwalniam tempo znowu, czyli zostaję na tym 5 i 3(kresek w skrzykawce 5), czyli to jest jakieś 0,66 mg w dwóch dawkach.
Jeszcze jakby ktoś chciał wiedzieć dlaczego mi się spieszy z zejściem:
Otóż nie jest to przyjemny proces, ciagle mam za mało i czuję się niezbyt dobrze i zresztą czas działa raczej na niekorzyść, bo przecież jak wreszcie całkiem skończę to tez będę miała objawy być może- a że jest to u mnie głównie psychiczne to boję się że czas brania ma kolosalne znaczenie, być może nawet większe niż ilość.
Czyli być może im szybciej to zrobię tym lepiej, a na pewno skończą się męki schodzenia, bo nawet jak się organizm dostraja do nowej dawki to przecież daleko do normalnego samopoczucia.

i teraz pytanie do Was, bardzo ważne dla mnie!

Jeśli rozpuszczam suboxone w wodzie i trzymam w strzykawce i starcza mi prawie na 4 dni, to czy ten roztwór może tracić na mocy z czasem?
może ktoś wie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Pią 5:51, 20 Sie 2010    Temat postu:

No nie wiem, chyba te upały sprawiły że ten roztwór jednak tracił moc.
teraz rozpuszczam pół tabletki 2mg czyli 1mg w strzykawce 5 czyli 25 kresek roztworu.
biorę już 12 dziennie czyli 0,5 mg w 2 dawkach, pierwsza 7/8kresek około 5.30/6.00 rano- od razu jak wstanę, drugą 5.5/4.5 około 13.00.
i teraz robię taki myk,przed dniem w którym mam robić kolejną redukcję, biorę więcej, np 1mg i od następnego dnia znowu redukuję- to jest super bo nie mam żadnych objawów dzięki temu.
To pewnie mój histeryczny-ćpuński mózg jest tym uspokojony- mało wazne, dla mnie ważne że usuwam obiawy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BO_BIG
staly element



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: ŁÓDŹ

PostWysłany: Sob 17:01, 21 Sie 2010    Temat postu:

...... strasznie mordka misiem cieszy, kiedy czytam te Twoje wynurzenia... robisz swoje i dzielisz się tym... kontynuuj do samego końca, a nawet potem.... bo to potem jest najtrudniejsze i każdy myk ułatwiający przejście tego, może się komuś przydać...
.... pomysł z rozpuszczaniem jest oki, jednak raczej dziel tabsy i dopiero je rozpuszczaj.... większa ilość rozpuszczanych tabsów to pomyłka.... ulegną hydrolizie i stracą nie tylko wartość... leki mają zazwyczaj najbardziej odpowiednią postać i warto przetrzymywać je z dala od światła i w niskiej temperaturze.... kiedy zmieniamy ich postać, musimy liczyć się ze zmianą niektórych właściwości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
b.
Gość






PostWysłany: Nie 15:21, 22 Sie 2010    Temat postu:

Cały czas,kiedy przeczytam o tym,że rozpuszczasz w wodzie tabletki9one nie powinny być rozpuszczane (tak jak wyżejnapisano tez).
jeżeli lek ma byc dawkowany w płynie - wtedy jest w płynie dostępny,itp...itd.

Mam takie skojarzenia z rozpuszczaniem leków wszelkich w wodzie i czymkolwiek..
- widziałam,wiadomo wszem i wobec chyba o możliwościach zamiany relanium z formy stałej na ciekłą...jesli ktos potrzebuje/woli większe odczucia,nacpanie relanium,a nie przyjmowanie go leczniczo ,załóżmy 2 razy po 1tab.
rozpuszczone tabletki ,czyli całe opakowanie nie jest juz brane w celu leczniczym,nieprawdaz?? Confused
- znane jest opakowanie leku,z którego efedrynę sie uzyskiwało,czy pseudoefedrynę z innego leku..
- różne takie 'hity' dla znudzonych stałośćia doznań,czy zmuszonych ...głodem.
- jesli metadon nawet dożylnie...wbrew wszelkim zaleceniom,i logice!!!! takie to wg.mnie niemądre igranie ...ze sobą; bo kogo to ruszy jak zemrze sie z powodu martwicy czy zakrzepu..Kogoś bliskiego na chwilę,może dłuższą - i ..niestety,ale ulge przyniesie dla większośći rodziny...
- przykre,nie miło jest to pisać - ale po co jest miec w domu strzykwkę?
bawic sie w liczenie kresek,rozwadnianie tabletek,rozkruszanie(czy rozpuszczaja sie bez problemu,że bez filtrowania,nie pływaja drobinki nierozpuszczone,które to nie weszły w reakcje chemiczna z wodą,i nie wytworzyły innego związku niż ten pierwotnie zawarty w tabletce twardej?)
- wiadomo,lek pokruszony jest ...pokruszony i tworzy papke w połączeniu z wodą(kto ma za soba detoksów trochę,raczej zdarzyło sie trafic na plg.,która trzymając sie nakazów rozdusza tablety...i zalewa je wodą,lub nie..)
niby po to,żebyśmy nie wypatrywali ile to i jakie tabsy wczoraj - jakie dziś,i potem seria pytań,a czemu taka a nie inna pigułka,np. Wesoly

Nano,pytanie za 100 pk:
why rozpuszczasz lek w owdzie..fundujesz mózgowi wspomnienia z igłą czy pompka w roli głównej?!
Byc może masz poważny powód jakis,żeby rozpuszczac lek nawet na większa skalę,bo więcej niż na 1 raz. Totalny klops z punktu widzenia farmakologii.
Na niektórych lekach jest napisane dodatkowo ,mocno,wyraźnie - nie rozgryzać,nie zuć,nie rozpuszczać,nie stosowac inaczej niż zalecono...
to info ważne
chcę wprost napisać o co mi chodzi,nie oszukująć ,że to ok... Mówiąc prawde okazujemy szacunek rozmówcy/adresatowi. Dlatego przykro mi,smutno,że podziele sie odczuciem jakie mam..
..że te rozpuszczanie ma swój wazny dla
ciebie powód,którego nie podajesz.powód typowy dla natury naszej,ćpuńskiej. 0.5 g to jedna czy iles tam tabletki,tak? to jak,masz problem ze znalezieniem miejsca na opakowanie??!
..lepiej jest trzymac to kilka dni w pompce..i "kroplisz" ze strzykawki na łyżeczkę,która drżącą ręką trzymana wędruje do buzi,i połykasz ot,tak? czy zapijasz? gorzkie jest..?
Wiesz,że na łyżce zostaje trochę tego..
No,chyba ,że dożylnie podajesz..bo jaki racjonalny,czy jakikolwiek powód do rozpuszczania leku - jesli sa tylko minusy znane??!

masz silne argumenty na to co robisz? chętnie usłyszałabym,bo możę rzeczywiśćie cos jest na rzeczy,i zmieniłabym zdanie Wesoly
I tak w ogóle...to ja juz nie łąpię - na program metadonowy chodzisz jeszcze,i jednoczesnie zerująć sie z metadonu od iluś tygodni weszłas na zamienny substytut,inny niż metadon
I bunondolu nie bierzerz juz nic? Jesli możesz w skrócie - te 3 substytuty opisać,np.
- na teraz biorę : metadon - nie,od ..x czasu,wyzerowałam sie sama;
bonondol - biore czasem,legalnie/nilegalnie jak uda mi sie go dostać..subotex - biore od .....etc. DZIĘKI,z góry,gdybys to 1 zdanie o 3 subst.napisała,który nadal/lub zaczynasz...naprawde nie moge załapać... Rolling Eyes
powodzenia..i odwagi do napisania prawdy.. Wesoly Hej, b.

-
Powrót do góry
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Pon 6:17, 23 Sie 2010    Temat postu:

Rozpuszczam bo inaczej się nie da z tego zejść, najmniejsza tabletka ma az 2mg, można ją dobrze podzielić tylko na pół czyli 1 mg, ja biorę w tej chwili już 0.5 w dwóch dawkach, więc bez rozpuszczenia się tego nie da zrobić.
Patent od pacjentów z US, oczywiście zaakceptowany przez moich lekarzy na programie.
A strzykawka moja droga, po tylu miesiącach rozpuszczania, koajrzy mi się już tylko z rozpuszczaniem suboxonu, choć rozumiem Twój niepokój bo na początku też tak czułam.
Jestem już bardzo daleko od tego wszystkiego, wiem licho nie śpi dlatego cały czas pracuję nad sobą i cieszę się że wkrótce będę bez subo i być może wreszcie się dobrze poczuję.

I b. nie wiem jak czytasz moje posty, bo ja wszystko opisywałam, jak prawie rok temu zeszłam w końcu do 10 metadonu i weszlam na subo, i jak zaczęłam schodzić z tego subo, i że właśnie trzeba rozpuszczać bo się inaczej nie da.
Co do techniki, rozpuszczam dawkę z 2 dni, sprawdziłam że jest ok i wypijam prosto ze strzykawki. Swoją drogą z metadonu tak samo schodziłam, odmierzałam strzykawka, nawet na programie dają te strzykawki do tego celu własnie.
Nie daj się zwariować, strzykawka nie jest niczemu winna, a skojarzenia są po to by je zmieniać- umysł ludzki na szczęście nie zna granic!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
odp.
Gość






PostWysłany: Pon 15:11, 30 Sie 2010    Temat postu:

dzięki,nano za odp. Wesoly
Zdaje sobie sprawę,że mogłas sie mocno wkurzyć - wiedziałam juz pisząc te pytania...
ale cóż,tak mam poukładane w środku cos swojego,że ...jakaś niepewność mi towarzyszyła czytająć twoje maile...
mogłam nie pytać,przemilczeć - nie narażac się..ale zostałby po tym niesmak we mnie..
( myślę,że doskonale rozumiesz,i rozumiesz już po co pytałam.
chociaz wierzę Ci. ale ...jak to w naszym środowisku..nie ma co sie rozpisywac -wiadomo o co biega,święci nie jesteśmy,różnie różne osoby...etc.)
co do rozpuszczania tabl.to akurat myslałam najbardziej o tym,że ; paprochy,że źle działa to na leki ogólnie,że sie nie rozpuszcza jak da sie pokruszyc. Zmienia działanie(moze),roztwory utleniaja się,czyli tak jak metadon,który nawwt nie jest roztworem,ale z natury lekiem w płynie - jest w ciemnych butlach,i w takich go dostajemy żeby nie był wystawiony na expozycje światła. Ale i tak z dnia na dzień,po tyg.juz nie ma takiego działania jak wcześniej. Już nawet 3go dnia jest odrobinke ,ciut słabszy..
DOKŁADNIE TO NIE WIEM AKURAT JAK TWÓJ LEK Z WODĄ - ale że na plus mu to nie idzie - tego jestem pewna!!! Mruga

Lykasz tabletki 2mg-we,a że 2 mg to za duzo na raz - musisz z tego 0,5 wykroic jak rozumiem. ćwiartka tablety..niektóre sa na 4 krechą podzielone,szkoda że ta nie...ble..

Czytam dobrze maile,może dlatego dopatrze sie pomyłeczki malutkiej..
no,ale i prawda jest żę do Ciebie czuję,że mogę takie pytanie zadać. i burzy nie będzie - tylko normalne emocje,złość czy żal,czy coś tam. Ale odpowiesz merytorycznie,nie wyciągając przeciwko mnie armat z osobistymi kulami..ślepymi w dodatku..hihi...
jakoś czuję,że szczerze odpisujesz,i tyle!

skojarzenia - zgadzam sie z tym co w ostatnim akapicie.Nie dac sie zwariować - nie mam osobiśćie takich skojarzeń,jednak w tzw.teorii ogólnie mówionej nawet przez samych userów,jak i ludzi z poza tematu nawet taki pół-mit funkcjonuje.
Jeszcze do tego,dlaczego poplątane mam na jakim jesteś substytucie :
- chyba brakuje mi dookreslenia,jak napisane jest np.: '..biore teraz o.5,..piję 12..Do tego oczywiśćie cały cas.." Wiesz,to tak b.ogólnie przytoczyłam..Mruga.ALE MYŚLĘ WTEDY,CZY W MG,CXY ML,CZY..ILOŚCIOWO???
- pisałaś,że wyzerowałaś się,a tu czytam
cyt. [...na programie poszli mi niewiarygodnie na rękę, teraz kiedy już ostatecznie schodzę, więc powtarzam, u mnie jeśli się jest w porządku-wszystko można załatwić-(rzadsze przychodzenie)...]
..i klapa.gubi sie mój móżdżek biedny...
Będziesz czysta zupełnie. A co ma do tego nalorex ?. o nim wspominasz w przyszłośći - czasem ma pomoca służyć,w razie nagłej potrzeby może?czy jakoś inaczej,albo przyszłość to następny rok tylko załóżmy..?

Jeśli nie masz nic przeciwko,chętnie bym, zapytała o pare spraw,jak to jest jak.... Akurat w tej sytuacji,Twojej,mogę znaleźc odpowiedź. jesli możesz napisac do mnie bezpośrednio,przy starych postach chyba jest do mnie priva. jak nie,jakis inny sposób znajdziesz... Mruga
pozdrowionka,trzym się I UWIERZ W SIEBIE JESZCZE BARDZIEJ b.
Powrót do góry
nanonymous
regularny codzienny



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

Płeć: nika

PostWysłany: Wto 5:23, 31 Sie 2010    Temat postu:

Jestem bardzo zmeczona
schodzeniem i byciem samotną matka.
Nie chce mi się już nawet tego przeliczać.
biorę 1/4 tabletki 2mg, czyli 0.5 mg dzienie, ale w dwóch dawkach, zazwyczaj pewnie z 0.35 rano 5.00 i resztę około godziny 13, -
jest ciężko ale wierzę mocno że bez substytutu będzie mi lepiej.
dzisiaj zdejmuje znowu 16 % dawki (2 kreski na tej nieszczęsnej strzykawce).
Co do nalorexu, to z jednej strony miałam plan brać go rok, z drugiej strony czuję że mój organizm ma po prostu już dość chemii.
Interesuję się medycyną naturalną, prowadzę ultra zdrowy tryb życia i widzę jakie są reakcje mojego organizmu na 2 lata trucia go tymi syntetykami z programu.
Np ostatnie trzy dni, miałam koszmarną migrenę.
Także ja nie wiem jak będzie z tym nalorexem, na razie kupię trzy opakowania, przy braniu jednej tabletki na dwa dni, starczy mi na pół roku- taki jest plan, ale jeśli dalej będę czuć że się źle czuję, a dam radę bez nalorexu to zrezygnuję z niego.
Beta, na wiosnę?, czy to luty był?, nie pamiętam- miałam próbę zerowania, zeszłam z 2 mg, i po trzech dniach, czy nawet dwóch, bylam tak rozpieprzona, że wróciłam na program. I schodzę powoli dlatego. więc jak dzisiaj zejdę te 16%, no to zostanie mi 0,42 mg znowu w dwóch dawkach.
Nie wiem jak długo będę jeszcze schodzić, zawsze piszę że już kończę, bo sama tak myślę od wiosny, i ciągle to się przeciąga, bo mam jazdy.
i ciągle się zatrzymywać muszę.
ale cierpliwie, dalej do przodu.
dużo zrobiłam przez te 2 lata i chcę mieć satysfakcje pełną z mojego życia, a wiem że świadomość bycia na substytucji mnie wkurza- nie dlatego że muszę jeździć na program, bo jeżdzę rzadko dość i jest to zresztą dla mnie nawet dobre, bo zawsze się widzę z doktor i rozmawiam etc, ale z tego powodu że zamiast się cieszyć z mojego sukcesu, to wewnątrz wciąż coś mi powtarza, że to nie do końca moja zasługa bo mam wsparcie farmakologiczne.
nie chce i tyle.
ALE PRZEDEWSZYSTKIM.
nie chcę tej zamuły, braku entuzjazmu, braku weny twórczej, braku radości.
Czas pokaże czy dobrze łączyłam ten brak z byciem na tych lekach.
Mam spore podstawy by móc tak sądzić.
schodzenie łączy sie z byciem na zbyt małej dawce- więc trudno się wtedy cieszyć życiem- dlatego wiem nie pozostaje mi nic innego jak w towierzyć, że lepiej mi będzie jak wreszcie zejdę.
Zresztą wszyscy profesjonaliści mi to doradzają i trzymają kciuki.

Piszę tutaj, bo może to się komuś przyda.

Natomiast jeśli masz jakieś jeszcze pytania, to napisz jakie, chętnie odpowiem.
również na priva.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pacjenci substytucyjni -łączmy się! Strona Główna -> Forum użytkowników metadonu i buprenorfiny
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin